Nasze kobiece sprawy
Październik to miesiąc refleksji. Choć za oknem mieni się odcieniami złota, brązu, czerwieni i żółtego, to na przekór wszystkim i wszystkiemu jego symbolem stał się kolor różowy. Miesiąc Świadomości Raka Piersi obchodzimy na całym świecie od 1985 roku. W ramach kampanii na 15 października przypada Europejski Dzień Walki z Rakiem Piersi, którego symbolem stała się różowa wstążka. To skłoniło nas, żeby podzielić się z Wami naszymi przemyśleniami. Taka wiadomość od kobiet dla kobiet.
Choć różowy październik kieruje naszą uwagę bezpośrednio na problem chorób nowotworowych, to my chcielibyśmy „ugryźć” temat trochę inaczej. Nie jesteśmy portalem medycznym, dlatego nie będziemy przedstawiać wyników badań, opisywać zagrożeń, przyczyn, objawów i sposobów leczenia. Nie w tym nasza rola.
Wierzymy jednak, że duży wpływ na to co dzieje się z naszym ciałem ma nie tylko zdrowy tryb życia i świadoma pielęgnacja, ale także nasze nastawienie, emocje i to, w jaki sposób siebie postrzegamy. Nie ignorujemy praw nauki, uwarunkowań genetycznych i całej masy innych czynników, na których nie mamy wpływu. Naszym życzeniem jest jednak żebyście Wy – nasze Czytelniczki (choć Panów wcale nie wykluczamy!) - podarowały sobie czasem taryfę ulgową! I o tym będzie dzisiejszy wpis.
Wizerunek kobiety idealnej – jak na nas wpływa?
Żyjemy w czasach, gdzie mamy nieograniczone możliwości wyboru i wszystko na wyciągnięcie ręki. Jednocześnie coraz więcej ludzi nie potrafi odnaleźć swojego miejsca w życiu. Nadużywamy słowa „wolność”, podczas gdy jesteśmy zakładnikami mediów społecznościowych, które manipulują, zniekształcają i koloryzują swój przekaz. Wykreowały one obraz kobiety idealnej, która jest dla nas niedoścignionym wzorem. Jednak raz po raz dajemy się nabrać, że bezproblemowo można pogodzić pracę z obowiązkami domowymi, odnosić w życiu same sukcesy, przy tym zdrowo się odżywiać, być wysportowanym, udzielać się towarzysko, znaleźć pasje, rozwijać je, i wszystko to robić z uśmiechem na twarzy i zawsze nienagannym wyglądem. Same sobie narzucamy wymagania, którym po prostu nie da się sprostać. Doba jest na to za krótka.
Ciasteczko, czekoladka, kawałek pizzy o późnej godzinie czy pominięty trening wywołują u nas zakłopotanie i wyrzuty sumienia. Cóż, w samoudręce kobiety osiągnęły najwyższy stopień wtajemniczenia. I choć jedną z głównych przyczyn chorób nowotworowych podaje się stres, to zapominamy, że ma on różne oblicza. Presja, frustracja i stawianie sobie zbyt wysoko poprzeczki bardzo źle wpływają na naszą kondycję psychiczną, która nierzadko znajduje ujście w chorobach ciała.
Reklama dźwignią…. frustracji?
Wizerunek idealnej kobiety skutecznie podtrzymuje przemysł reklamowy. Dałyśmy sobie wmówić, że po całym dniu pracy, zakupach i innych codziennych obowiązkach mamy pachnieć i wyglądać, jakbyśmy ledwo wyszły spod prysznica i dopiero co zrobiły staranny makijaż. Nie wspominając o włosach, mają sterczeć do góry i dodawać nam co najmniej ekstra 5 cm wzrostu. Tak bardzo skupiamy się na tym, co właściwe i ogólnie przyjęte, że zapominamy o naszym zdrowiu. Nakładamy na siebie tonę utrwalaczy, lakierów i całą tablicę Mendelejewa, żeby oszukać zmęczenie czy gorszy dzień.
Pocenie się jest OK
Szczególnie chcemy się pochylić nad jedną kwestią, która od lat wzbudza wiele sporów w debacie publicznej. Chodzi o antyperspiranty i zawarte w nich kontrowersyjne substancje takie jak aluminium, parabeny czy ftalany. Pisaliśmy już o tym na blogu, stąd temat jest bliski naszym sercom.
Wizja mokrych plam pod pachami na ubraniach u większości osób wciąż wywołuje gęsią skórkę i jest spełnieniem najgorszego koszmaru. Wykorzystują to twórcy reklam, którzy mamią nas obietnicami, że ich produkt jest w stanie powstrzymać ten proces. „Ochrona 72h”, „blokowanie potu”, „świeżość przez cały dzień”. Suche pachy to gwarancja sukcesu: radzenia sobie ze stresującymi sytuacjami i podstawa udanych relacji międzyludzkich. Dochodzi do absurdu, że nawet przy intensywnym wysiłku nie ma prawa z nas ulecieć kropla potu, bo pot to zło i oznaka słabości.
Ciągle czytamy doniesienia z środowiska naukowego, że antyperspiranty szkodzą/nie szkodzą* naszemu zdrowiu (*niepotrzebne skreślić według uznania). Brak spójności w tych informacjach sprawia, że my zdecydowaliśmy kierować się intuicją. Skoro skóra nazywana jest „trzecim płucem” i tak samo potrzebuje „oddychać”, to coś, co ją blokuje chyba nie jest dla niej dobre?
Niezależnie od tego, jaka decyzja będzie podjęta w tym temacie – my wolimy postawić na dezodoranty naturalne. Przynajmniej mamy pewność, że nam nie zaszkodzą, i zyskamy na czasie, nie wnikając w spory badaczy.
Tu nie chodzi o lenistwo – ale słuchanie swoich potrzeb
Cały ten wpis nie ma na celu nakłanianie Was do lenistwa, odpuszczania wszystkiego i w ogóle hulaj duszo – piekła nie ma. Zależy nam na tym, żeby przekazać Wam, że to ok czasem nie być ok. Macie prawo mieć gorszy dzień, nieskazitelną cerę, czasem rozmazany makijaż, a w gorączce czy po intensywnym treningu – nie pachnieć fiołkami. W domu od czasu do czasu możecie mieć piramidę naczyń do pozmywania, kopiec prania do złożenia czy poplamione lustro.
Cele i zasady w życiu są ważne, ale nie stawajmy się ich zakładnikami. W każdej podróży potrzebny jest pit stop, żeby nabrać sił i wyruszyć dalej.
Jeżeli jednak macie z tym problem – to zastanówcie się co byście w takiej sytuacji powiedzieli swojej najlepszej przyjaciółce. Czy karcilibyście ją za chwilę słabości w cukierni, podwinięcie nogi w pracy czy bajzel w szafie? No właśnie…! Dlatego głowa do góry! W życiu najpiękniejsze jest to, że każdy dzień to kolejna szansa. Dlatego dbajmy o nasze zdrowie – zarówno fizyczne, jak i psychiczne.